Wiatr gałęzie szarpie nerwowo
Ostatnie czapki śniegu strąca z drzew
Jesień z zimą kłócą się
Od pewnego czasu święta nie uśmiechają się
Tak jak dawniej to było
Śniegiem zasypane parki i lasy
Ranek uśmiechem dzień witał
Bałwan za oknem z kapeluszem
Na bakier przesuniętym
Czarnym oka węgielka mrugał
A dziś przyroda pod dyktando ludzi
Nic nie robi po prostu świętuje
Ale wojny w święta toczy
Pokojem nazywane
Nakaz uśmiechu i ogromu dobroci
Kolejny wyraz szczerości
Od lat fałszywie przekazywanej
Kiedy tak siedzę zamyślona
Myśli ogrom w mej głowie ...człowiek
Kiedy się rodzi wszyscy go kochają
Z wiekiem kiedy lepiej go poznają
Wrogiem nazywają
nicola555
Pierwszy dzień świąt
Odkryte prawdy
Dziś na spacerze zawołałam głośno
Tylko wiatr mi odpowiedział
Do białej brzozy przytuliłam się
Tylko szum soków słyszałam
A moje myśli jak na karuzeli wirowały
Jedna przed drugą być chciała
Rzeka płynęła leniwie
Bobry nowe żeremie budowały
Oczami wyobraźni most zobaczyłam
W dole sny płynęły po woli
I brama tam była wysoka, wspaniała
Tyle czasu oczekiwania i wiary
O kluczu co do szczęścia
Bramy otwiera
I oto jest ,to musi być ta brama
W objęciach Twoich aniele niebieski
Czekałam ...
Dziś dotykam Twych skrzydeł
I pytam ...pożyczysz ?
Chcę wzlecieć wysoko
Ponad rzeczywistość
Poznać prawdy nigdy nie poznane
A Ty powiedziałeś ...nie wolno
One zbyt delikatne nie dla Ciebie
Skonstruowane...
Popatrzył raz jeszcze na mnie
Uważnie i rzekł
Poleciał bym z Tobą ale
To nie jest ta brama
Hej kolędo
Kolejny rok,kolejne święta
Czar świąt czuję się wszędzie
I nie ma takiej siły by...
Nie wrócić do domu rodzinnego
Jak czarodziejską różdżką dotknięta
Widzę mamę w kuchni się krzątającą
Zapach całe mieszkanie obejmuje
Ślinka leci na sama myśl tych frykasów
Taty zadanie choinki w stojaku umieszczenie
A potem to skrzętnie opracowany plan
Oj było radości wiele i ciekawości też
Tato co roku dokupował bombki
Mama się śmiała kiedy liczba ich była
Naprawdę bardzo pokaźna
I ten plan był wdrażany dlatego
By wszystko to się zmieściło na drzewku
I tym samym tato triumfował
No i co powiesz żono moja kochana
A nie nie mówiłem...dam radę,i dałem
I zaraz mamie całusa serwował
Moja choinka była jak z obrazka
Przeróżne bombki te olbrzymie i te malutkie
Każda uroku dodawała
Światełek też dużo było,i cukierki się wieszało
Jabłuszka czerwone jak kredką wymalowane
I z pod ręki mamy takie piękne baletnice
Też swoje miejsce miały,często gości
W zadumę wprawiały
Nas córki mama od najmłodszych lat
Do prac kuchennych przyzwyczajała
Siostra bardziej posłuszna była,nie protestowała
Ja natomiast zawsze coś tam pod nosem mruczałam
Mama i tak słyszała i zaraz na poczekaniu
Wyjaśnienie miała,a ja pamiętam je do dziś
I przyznaje rację bo to co z domu wyniosłam procentuje
Żeby nudno nie było to różne konkursy wymyślała
A to która cieniej makaron pokroi a to cebulkę obierze
I łezki nie uroni no i wiele innych
Oj tak szybko czas leciał
Brat był najmłodszy i nie mógł się doczekać
Mikołaja z prezentami i się niecierpliwił
W ogóle gwiazdki nie widzę narzeał
Pewnie kolacji przez to nie będzie
Tato za Mikołaja się przebierał
Ja z siostrą wiedziałam że to tata
Kiedyś o kapciach zapomniał i
Z pod czerwonego stroju wyglądały
I się wydało, lecz ze względu na bata
Cicho sza niech wierzy,niech ma
Kiedy w końcu gwiazdka się pokazała
Przy pięknie zastawionym sole
Śnieżno białym obrusem nakrytym
I z siankiem pod obrusem ułożonym
Również i zastawa szczególna była
Mama na specjalne okazje ją wyjmowała
I jedno nakrycie dla gościa niespodziewanego stało
Na honorowym miejscu w całej krasie
Choinka kolorowymi lampkami jaśniała
Tata opłatkiem z życzeniami kolację rozpoczynał
Potrawy super były i po całodziennym poście
Wyśmienicie smakowały
Ale najbardziej kolęd śpiew słyszę
Mama piękny głos miała tym śpiewem przenosiła nas
W inny świat,wszystko w koło śpiewało
Radością się podpisywało
Pamiętam też pierwszą Pasterkę na którą
Cały rok sobie obiecałam że dam radę
Nie zasnę i dotrzymałam
Śnieg padał ,duże płatki wirowały
Uroku dodawały
Czuło się tą magię ,tą radość
I te prezenty pod choinką co roku były
Co nas dzieci zawsze ciekawiły
Dziś już tak tego nie odbieram
Nie ma moich najbliższych
Rodziców,brata,córeczki małej...
Tak wcześnie odeszli
I święta zgubiły swoją magię i czar
Zawsze w wigilię biegnę do Nich
Tam...zapalam znicze
I biały opłatek zostawiam
Łatwiej mi wtedy jest bo to tak
Jak by blisko mnie byli i opłatkiem
Się podzielili
Tamte wigilie
Kiedy ten wieczór przychodzi
Nie da się ukryć wspomnień
Pamiętam kiedy przyjeżdżaliśmy
Do dziadków na święta
Już od progu choinką pachniało
Kolorowe ogniki spod blachy kuchni migały
Jak by zachęcały by usiąść na stołeczku
I skubnąć ciasta które babcia zagniatała
Pachniało wanilią i drożdżami, dużo rodzynek w nim bylo
Łakomie się je wydłubywało
A babcia dla żartów po łapkach ściereczką uderzała
Widzieliśmy jak się po cichu zaśmiewała
Mama swe córeczki w takie piękne
Króciutkie sukienki ubierała
Nas dzieci do okien zapraszano
Kto pierwszy gwiazdkę zobaczy
Prezent dostanie
Z nosami do szyby przyklejonymi
Pilnie żeśmy obserwowali
Najpierw na szyby żeśmy chuchali bo
Mróz siarczysty wzorki na szybach malował
I w Świętego Mikołaja się wierzyło i w zwierzęta
Co w noc wigilijną ludzkim głosem rozmawiają
I niech to wszystko na zawsze zostanie
Przekazuj dalej w rodzinie niech
Nie zaginie...
Barwny dym dziś leci z komina
Jak wtedy kiedy Oni żyli
Usiądź przy stole, podziel się opłatkiem
Spójrz na dach,zobacz ten dym z komina
Cóż Ci przypomina?
Klimat wieczoru
Zapach igliwia
Ogniki w kominku
Babcię odświętnie ubraną
I dziadka w wykrochmalonej bielutkiej koszuli
I cienie płomyków świec co na stole stały
I sianko pod obrusem
I puste nakrycie na stole........