LRLady

 
Status związku: wolny(a)
Chcę grać z: kobiety, mężczyźni
Szukam: przyjaźni, randki, rozrywki
Znak zodiaku: Panna
Urodziny: 1981-09-21
Rejestracja: 2017-01-26
Pojawiłam się tu jako JA i jako JA zniknę... a Wy grajcie;)...
Punkty58więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 142
Ostatnia gra
Yatzy

Yatzy

Yatzy
1 rok 315 dni temu

"PUNK" I "KARK" :D

     Ludzie mają to do siebie, że oceniają "pierwszym rzutem oka". Nie powiem, że mi się tak nie zdarza, choć zazwyczaj gdy zauważę, że to robię sama sobie jadę', bo ten pierwszy rzut bywa zazwyczaj mało obiektywny i często jest krzywdzący. Jak już wiecie punkrockowa jestem i miałam sporo przygód w życiu;). Jedną z nich wam tu przedstawię.
     Miałam w nastoletnim życiu swój ulubiony klub muzyczny, do którego wbijałam co piątek jak co niektórzy co niedzielę do kościoła. Pewnego piątku nie zapomnę. Byłam spóźniona, ponieważ tego dnia wróciłam po 2 tygodniach z pracy pod Poznaniem. Darłam więc szybciutko z dworca bo się stęskniłam za moimi przyjaciółmi a wiedziałam gdzie są;). Obok dworca w moim mieście są dwie ulice, których po zmroku nie polecam odwiedzać. Niestety natknęłam się na mieszkańców tych ulic. Brakowało im rozrywki więc widząc osobę w moro i glanach wyczuli szansę na podkoloryzowanie szarej rzeczywistości:D. Słaba raczej nie jestem ale głupia też nie i na widok stada rozochoconych pseudo nasi zwiększyłam podstawową prędkość do opcji max i szłam jak kuna w stronę klubu , który w tym momencie był azylem. Obok "Hadesu" tak zwał się klub, znajdowała się siłownia. Kafarki z miasta się w niej spotykali. Nie jeden raz się wcześniej zdarzyło, że wychodziłam z imprezy się przewietrzyć, panowie z siłowni też często wychodzili. Ja to ja, więc dochodziło do egzystencjonalnych i innych dyskusji między nami. Będąc stałym bywalcem w klubie stałam się też znana tym szerszym niż drzwi wejściowe do domu ;P. Mówili do mnie "Mała Ruda" jak wszyscy w sumie. Tamtego wieczoru po przebiegnięciu ponad kilometra, wypluwając niemal płuca dotarłam do zaułka z klubem. Siłownia była parę metrów bliżej. Dwóch panów stało na zewnątrz i gdy mnie tylko zobaczyli, zaczerwienioną w galopie, jeden wyszedł mi naprzeciw i spytał - "Mała Ruda masz kłopoty?" z lekkim uśmieszkiem i dodał mi otuchy słowami "Spokojnie, komu jak komu ale Tobie krzywdy zrobić nie damy", drugi wszedł głębiej. Thebilami nie byli jak się okazało, bo zanim zza rogu wypadło stadko oszołomów (jak to mało inteligentni i niedowartościowani) z łańcuchami, miałam obstawę jakiej prezydent mógłby mi pozazdrościć :D Tak jak wbiegli tak nagle stanęli:D … kilka sekund trwało zanim ogarnęli, że to polowanie im nie wyszło, załączyli wsteczny i ślad po nich zaginął.  
     Ktoś jak ja nie ma zazwyczaj zbyt wiele wspólnego z kimś jak koledzy z siłowni... a jednak kilka lub kilkanaście dyskusji (nie pamiętam ile, bo jak nie raz pisałam święta nie jestem), + moje specyficzne poczucie humoru i zadziorność 8/( czy upierdliwość jak ktoś woli) sprawiło, że powierzchowność stała się czymś niewiele znaczącym. Nie musieli ale chcieli mi pomóc. Do końca życia im tego nie zapomnę i będę tych potocznie zwanych "karkami" panów wspominała z uśmiechem na ustach i taką małą czułością;)
     3majcie się i przyjemnego piąteczku życzę;)