Lunatykujacy

 
Rejestracja: 2016-02-04
Punkty20więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 180
Ostatnia gra

protest i czarna plansza

Nie milkną echa wczorajszego protestu mediów, którego przyczyną jest plan wprowadzenia podatku od reklam. Dzień, jako że nie oglądam szamba z Woronicza, przebiegł w ciszy. W sumie żadnego deficytu informacyjnego nie odczułem. To chyba oznaka tego, że informacje jakie są nam przedstawiane nie są wagi najwyższej. Medialne błoto.
Drugą sprawą jest kwestia tego, że media które teraz domagają się obrony swoich praw, a raczej interesów w dużej mierze zasłużyły sobie na klapsa. Zapraszanie do siebie polityków partii rządzącej, którzy klepia takie farmazony przypomina spożywanie kolacji w towarzystwie swojego późniejszego zabójcy. Nikt sobie nie powiedział, że z kimś kto nagminnie niszczy demokrację, pluje na Konstytucję, głosuje w kiblu na dwie ręce, depcze prawa kobiet i całej reszty, po prostu się nie rozmawia. Niech sobie kłamią w swojej telewizji i swoim gronie. Politycy opozycji którzy zapowiadają likwidację tvp info, a jednocześnie są tejże gośćmi, przekraczają granice śmieszności, obłudy i hipokryzji.
Czarna plansza z komunikatem, że w tym miejscu powinien być Twój ulubiony program, była emitowana w stacji telewizyjnej, gdzie blok reklamowy trwa wieki, a jej właściciel był tak przychylny władzy, żerozwalił publicystykę w Superstacji, zwalniając dziennikarzy, którzy starali się dociekać prawdy, sięgali do meritum i mówili że białe jest białe. Bez względu na to jak później potoczyły się ich losy.
Mówienie o tym, że zabierana jest wolność słowa w kontekście usilnych prac tego patorządu nad podatkiem od reklam jest czystą nadinterpretacją. Media walczą o swoje interesy, próbując wzbudzić litość i poparcie obywateli. Zostali osobiście dotknięci pomysłem rządu rozpędzonego w poszukiwaniu pieniędzy.
Nie przypominam sobie jakiegoś specjalnego poruszenia w momencie wprowadzania obciążeń podatkowych dla obywateli, a jest ich w nowym roku kilkanaście. To kolejny dowód na to, że nie jesteśmy w żaden sposób narodem skonsolidowanym. Jak nas problem nie dotyczy, to z abonamentu nie jest nasz.
Ostatnio gdzieś u znajomego przeczytałem relację ze strajku kobiet. W oczy rzucił mi się komentarz jednego jegomościa który stwierdził, że strajk kobiet to event dla tłuszczy, bo najważniejszy w tym momencie jest problem związany z lockdownem. Odpisałem typowi, żeby się bujał ze swoimi problemami, bo nikogo to nie interesuje. Komentarz z mojej strony miał charakter prowokacji w kierunku dyskusji. Udanej, bo w odpowiedzi przeczytałem, że przecież i tak nie urodzę, a więc to nie moja sprawa. Otóż moja, bo mamy dzieci którym ten patorząd próbuje urządzać życie według nauk kościoła, do których ten ostatni się w ogóle nie stosuje. Więc mam prawo powiedzieć, że czyjś lockdown mnie nie interesuje. Oczywiście jest to nieprawda, bo los przedsiębiorców nie jest mi obojętny i w głębi serca chciałbym, aby moim znajomym, nawet dalszym, żyło się jak najlepiej.
Dopóki nie zaczniemy dostrzegać problemów innych, zanim dotkną nas bezpośrednio, nie możemy liczyć na zmiany.